trwa inicjalizacja, prosze czekac...
trwa inicjalizacja, prosze czekac...tutaj

poniedziałek, 2 listopada 2015

Spisek

Zapowiadał się naprawdę bardzo pracowity, zbrojny i ciekawy okres w życiu Francuzów. Dwa dni po rozpoczęciu oblężenia La Rochelle, spotkali się Kardynał Richelieu i Milady. Sfrustrowany Kardynał chciał się koniecznie zemścić na księciu Buckinghamie. Kardynał szczerze nienawidził owego księcia. Tę samą niechęć czuł do Anny Austriaczki. Zhańbiła ona honor Kardynała Richelieu. Musiał więc „urodzić się” plan porwania angielskiego księcia.     
-Witaj o Pani – powiedział Kardynał.
-Witaj Szanowny Miłościwy Panie – odpowiedziała Milady.
-Chciałbym z Tobą omówić plan porwania Buckinghama – rzekł Kardynał.                    
-Najpierw porozmawiajmy o wynagrodzeniu - odparła.
-Dobrze. Ile sobie życzysz o Pani ? – spytał Kardynał.
- 10 000 pistoli + służąca – odpowiedziała Milady.
- Dobrze, ale do rzeczy Szanowna Pani – mruknął Kardynał.
-Dobrze Wielebny Kardynale - odparła.
-Najpierw przebierzesz się za Annę Austriaczkę, potem kiedy przejdziesz straże i trafisz do zamku, powiesz Buckinghamowi, że jestem okropny – kontynuował Wielebny.
- Dobrze, Ahhaaaa – skinęła głową Milady.
-Następnie dosypiesz do jego szampana malutką dawkę trucizny, a  kiedy będzie już nieprzytomny, przebierzesz go za służącego i wrócisz z nim do obozu – tłumaczył dalej.
-Kiedy mam zaczynać? – spytała Milady.
-Najlepiej następnego dnia – odpowiedział Kardynał.  

             
Wielebny nie był do końca pewny misji Milady. Miał wiele wątpliwości i niepewności. Zdawał sobie bowiem sprawę, że świat nie był i nie jest usłany różami. Młody D’Artagnan, jego przyjaciele czy też inni spiskowy mogli przecież przeszkodzić Milady zabić hrabinę . Dlatego tak ważna była dyskrecja. Gdyby król dowiedział się o akcji, to Kardynał musiałby się liczyć z bardzo nieprzyjemnymi konsekwencjami. Milady jest jednak osobą ostrożną, sprytną i bardzo przebiegłą. Istnieje więc szansa, że misja Milady zakończy się sukcesem.


piątek, 9 października 2015

„O TOMIŁA baśń”


Dawno, dawno temu w pewnej maleńkiej wiosce gdzieś daleko, a może całkiem blisko żyła sobie dziewczynka o wdzięcznym imieniu – Tomiła. Była sierotą i od urodzenia wychowywali ją babcia – Chwalisława i dziadek – Chwalimir.


Codziennie Tomiła pomagała swoim kochanym dziadkom. Zbierała z babcią grzyby, a z dziadkiem uwielbiała łowić ryby.









Pewnego razu – często widywany we wsi – starzec spotkał w lesie niewielką istotkę o tajemniczym imieniu – Biała Istota. 


Myślał, że to dziecko, które zabłądziło w lesie, więc postanowił odprowadzić „zabłąkaną” do wioski. Niestety była to zła i fałszywa – znana mieszkańcom osady - mściwa leśna nimfa, która była przywódczynią Mirogniewów – okrutnych krasnoludów. 




Wszyscy wiedzieli, że wpuszczona do wioski, przysporzy wielu nieszczęść. Staruszek nie mógł tego wiedzieć. Biała Istota od razu powiadomiła swoich kompanów, a niewidoma i głucha starowina, niestety wpuściła do wioski Mirogniewów. 


Krasnoludy od razu wykonali rozkaz Białej i rzucili na osadę klątwę nieurodzaju. W jednej chwili wszystko co rosło na polach, zamieniło się w chwasty, a ziemia przemieniła się w piach. Tomiła, która kochała przyrodę, nie mogła się z tym pogodzić. Powiedziała wszystkim mieszkańcom wioski, że znajdzie sposób na odczynienie czarów.
Skoro świt wyruszyła w towarzystwie dziadka Chwalimira w poszukiwaniu indiańskiego wodza Dobrowieścia, który według pradawnej legendy zawsze służył pomocą biednym i potrzebującym. 


Po kilkudniowej tułaczce Tomiła i Chwalimir trafili do rezerwatu wodza, który po wysłuchaniu dziewczynki, podarował jej magiczny talizman –  platynowe oko sokoła.




Po powrocie do wioski dziewczynka, używając indiańskiego oka sokoła, zahipnotyzowała Białą Istotę i Mirogniewów. 
Najsilniejsi z wioski posadzili krasnoludy i nimfę na konie i wypędzili z niej „gdzie pieprz rośnie”. Nigdy już nie pojawili się w okolicy. Podobno zginęli w czeluściach przepaści.

Cała natura, w mgnieniu oka, z powrotem narodziła się do życia. A Tomiła z dziadkami i wszystkimi mieszkańcami, z wielkim przepychem, świętowali jeszcze przez kilka dni, a potem żyli długo i szczęśliwie,  aż do końca swoich dni…

poniedziałek, 19 stycznia 2015

Foniks na podstawie książki "Hobbit czyli tam i z powrotem"




Najprostsze w przygotowaniu foniksa było narysowanie na lekcji języka polskiego komiksu (storyboard). Oczywiście wybrałem swoją ulubioną książkę czyli "Hobbita". Potem dopiero ogarnął mnie strach, bo zupełnie nie wiedziałem, z czego wykonam postacie. Najpierw wpadłem na pomysł, że zrobię je z modeliny i gliny. Poprosiłem więc mamę, żeby mi kupiła potrzebne przybory. Zrezygnowałem jednak z tego pomysłu, bo okazało się to pracochłonne. Przyznam szczerze, że jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się być w takim stresie. Postanowiłem wydrukować moje postacie. Kiedy wykonałem już moje "stworki", reszta poszła mi trochę lepiej. Mam na myśli pracę z aparatem fotograficznym, a potem z komputerem. Ta część pracy okazała się dla mnie najłatwiejsza.