trwa inicjalizacja, prosze czekac...
trwa inicjalizacja, prosze czekac...tutaj

wtorek, 14 stycznia 2014

"Nie bądź obojętny"

         Każdego roku, przed zbliżającymi się Świętami, w miastach, wsiach, radiu, telewizji czy internecie słyszymy o wielu akcjach organizowanych dla najbardziej potrzebujących. Nie sposób ich wszystkich wymienić. Najbardziej zaciekawiła mnie niecodzienna internetowa kampania społeczna "Miał być Mikołaj jest zajączek".
   


            Tuż przed świętami Bożego Narodzenia organizacja "Alzheimer - Nederland" pokazała w internecie czekoladowego Mikołaja, który po odpakowaniu okazał się wielkanocnym zajączkiem. Widać na nim karteczkę z napisem: "Pacjenci chorzy na Alzheimera muszą zmagać się z tym uczuciem każdego dnia". To kampania społeczna, która ma zwrócić uwagę na uczucia ludzi cierpiących na tę chorobę. Od połowy listopada głośno było również o kampanii świątecznej Stowarzyszenia SOS Wioski Dziecięce „Święta cieszą tylko w rodzinie", której celem było dotarcie do jak największej liczby darczyńców, aby zapewnić dzieciom opuszczonym i osieroconym opiekę, rodzinne święta oraz spokojne dzieciństwo. 


          Organizatorzy chcieli uświadomić potencjalnym darczyńcom, że tysiące dzieci w Polsce nie czeka z utęsknieniem na Święta Bożego Narodzenia, ponieważ tylko ciepła atmosfera świąt w rodzinnym gronie sprawia radość. Ja, chciałbym kilka słów napisać o pomocy dla najbiedniejszych, która odbyła się w mieście rodzinnym mojej mamy i cioci - Jaworznie.

„WEEKEND SUPERBOHATERÓW”

Moja ciocia Edytka – siostra mojej mamy – jest kierownikiem Ośrodka Samotnej Matki i Dziecka w Jaworznie. Podczas kolacji wigilijnej opowiedziała mi o zbiórce żywności w Jaworznie pod hasłem „Weekend superbohaterów”. Miała ona miejsce w okresie od 29 listopada do 1 grudnia. Dowiedziałem się ponadto, że kampania ta odbyła się w  3,5 tys. sklepów w całej Polsce.  Wolontariusze banków żywności zrzeszonych w Federacji Polskich Banków Żywności zbierali produkty spożywcze. Następnie za pośrednictwem organizacji partnerskich, trafiły one do osób potrzebujących.





 Aby pomóc wystarczyło po prostu wyjść z domu i kupić, np. olej, cukier, mąkę, ryż, kaszę itp. Te produkty żywnościowe to dla większości z nas zwykłe produkty. Ale dla ok. 2,5 mln Polaków, żyjących poniżej skrajnej granicy ubóstwa, to bardzo dużo. Ci, którzy coś kupili  i zostawili w specjalnych koszach sklepowych,  to właśnie tacy „superbohaterowie”.
        Paczki żywnościowe, które zostały zrobione w Jaworznie przekazano m.in. do domu samotnej matki, świetlic środowiskowych, dzieciom wytypowanym przez MOPS, a  także podopiecznym ośrodka dla dzieci niepełnosprawnych.
  




 Oprócz miasta Jaworzna wspomniana zbiórka żywności odbyła się też w Będzinie, Dąbrowie Górniczej czy Sosnowcu, w sklepach zlokalizowanych przede wszystkim w centrum tych miast. 
       Moja mama też zrobiła zakupy i zostawiła najpotrzebniejsze produkty w specjalnym koszyku sklepowym.
       Pomoc w postaci świątecznych paczek była dla najbiedniejszych ogromnym szczęściem. Niektórym tak niewiele potrzeba, aby na ich twarzach pojawił się uśmiech. 



                  Mój plakat: „POMAGAJ STARSZYM”


Kazimiera Iłłakowiczówna
„Spraw, żeby...”
                   
Spraw, żeby dzień był bezwietrzny,
spraw, żeby dach był bezpieczny,
        pod nim ludzie- niegłodni;
spraw, żeby dzieci kalekie
nie szwendały się bez opieki,
        jak widać co dnia.
Spraw, żeby gołąb wróbla
niesprawiedliwie nie czubił
       przy okazji
i żeby znów wróbel szpakom
do budek ich sakum-pakum
      nie właził.
Spraw, żeby psu nie zazdrościł
inny pies pańskiej miłości
      niepodzielnej;
kot- żeby z twego rozkazu
mysz zjadał bez mąk od razu,
      jak dżentelmen!


Tematem wiersza są prośby kierowane do Boga o to, aby:
·        dzieci niepełnosprawne miały opiekę;
·        każdy miał swój bezpieczny dom;
·        nie było głodu na świecie;
·        każdy był kochany;
·        nie było cierpienia;
·        każdy z nas potrafił dzielić się miłością z innymi.


„WSPOMNIENIA”


        Bardzo lubię słuchać opowieści moich dziadków. Tyle ich było, że nie wiem, którą by tu opisać. Najśmieszniejsze są te, które dotyczą mojego taty. Mój tato Paweł, gdy miał 2 latka, to pojechał z babcią i dziadkiem na wakacje do Rabki. Po 2 tygodniach na miejsce dziadków przyjechała mama małego Pawełka czyli moja babcia Krysia. Babcia Krysia bardzo lubiła się opalać. Każdego dnia więc korzystała ze słonecznych kąpieli. Mój tato w tym czasie bawił się autkami, robił babki z piasku, itp. Popołudniami chodził ze swoją mamą na spacery po okolicy. Oczywiście przymusowo musiał „zaliczyć” drzemkę poobiednią. Pewnego dnia, gdy moja babcia znowu opalała się na leżaku, małemu Pawełkowi znudziły się zabawy w piaskownicy. Wykorzystując nieuwagę babci, zaczął „majstrować” przy bardzo cennym, jak na te czasy - radiu. A wspomniany sprzęt należał do dziadków taty, dla których był bardzo cenny. Po chwili mój tato podszedł do swojej mamy. W rączce trzymał złamaną antenę radiową i powiedział tylko: „Mama juś...”.

 


 

 

 

 

 

 

 

Babcia, aż zbladła, jak zobaczyła, co zrobił jej kochany syneczek. W te pędy pobiegła z małym Pawełkiem do najbliższej budki telefonicznej i zadzwoniła po pomoc do swojego męża, który kazał wcisnąć najmocniej, jak się da tę wyrwaną z korzeniami antenę.

       


 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

                     A oto mój tata – Pawełek…….

 

Podobno dziadkowie mojego taty nigdy nie zorientowali się, że coś było nie tak z ich radiem. Nie rozumiałem tylko, dlaczego to była taka „katastrofa”. Później dopiero dziadkowie mi wytłumaczyli, że to były czasy, w których nie można było tak łatwo kupić sprzętu RTV.

        Ja odetchnąłem z ulgą, że obecnie nie musimy się już zamartwiać antenami, bo przecież radio mamy w komórce.

 

 


 

Wywiad : „ Jak mój dziadek poznał babcię”

 
Olek: Dziadku czy mógłbyś mi opowiedzieć, jak poznałeś babcię?

Dziadek: Dobrze. Opowiem Ci, ale nie złość się na mnie, gdybym, czegoś nie pamiętał.

O: No wiesz dziadku, jakbym mógł...

D: Babcia i ja chodziliśmy do tej samej szkoły. Babcia była tylko w klasie „niżej” i chodziła do niej z moją siostrą, a Twoją ciocią Jadzią.

O: A kolegowała się z ciocią?

D: Tak. Nawet czasami przychodziła do nas się pobawić. Ale ja nie zwracałem na nią w ogóle uwagi.

O: No to kiedy ją w końcu poznałeś?

D: Chyba jak miałem 19 lat. Spotkaliśmy się z babcią na weselu u wspólnego znajomego.

O: To dobrze, że na babcię zwróciłeś wreszcie uwagę, mój drogi dziadku.